O pierwszej połowie wczorajszej potyczki z rezerwami AP Żyrardów należałoby po prostu jak najszybciej zapomnieć. Graliśmy fatalnie. Wystarczy powiedzieć, że nie stworzyliśmy sobie ani jednej sytuacji bramkowej. Za to pod naszą bramką kilkakrotnie dochodziło do ostrych spięć. Na nasze szczęście, gospodarzom tylko raz udało się umieścić piłkę w siatce. W 38′ ładną akcję AP Żyrardów pewnie wykończył Sebastian Szwaczyk.
W przerwie, trener Mariusz Woliński postanowił zaryzykować. Przesunął do ataku grającego na swojej nominalnej pozycji stopera Bartosza Iwanowskiego. Plan był prosty. Iwan był zdecydowanie najbardziej ruchliwym naszym zawodnikiem w I połowie, do tego to „chłop na schwał”, więc może w większości drobni obrońcy gospodarzy się przestraszą…
Obraz gry faktycznie się zmienił. Jej ciężar został przeniesiony bliżej bramki naszych przeciwników. Uzyskaliśmy optyczną przewagę. Mimo to, nadal nie udawało się stwarzać sytuacji bramkowych…
W 60′, „Iwan” został ostro sfaulowany tuż przed linią pola karnego gospodarzy. Po dwóch minutach, bo tyle trwało przywracanie poszkodowanego do używalności, do piłki podszedł Kamil Roguski. Uderzył nie do obrony! Piłka trafiła w samo okienko! Gol zmotywował naszych zawodników do jeszcze większego wysiłku. Wreszcie zaczęło się coś dziać w polu karnym gospodarzy. W 79′ Kamil Roguski świetnym prostopadłym podaniem z własnej połowy uruchomił „Iwana”, a ten mimo bardzo trudnej sytuacji wygrał pojedynek z zawodnikiem gospodarzy i wychodzącym z bramki bramkarzem i z dwudziestu kilku metrów umieścił piłkę w siatce. 2:1 dla nas!
Ostatnie dziesięć minut, to już zdecydowana przewaga naszego zespołu. Dość powiedzieć, że sam „Iwan” nie wykorzystał kolejnych dwóch „setek”…
Odnieśliśmy wczoraj bardzo ważne zwycięstwo. Nie dlatego, że ma ono jakieś szczególną wartość w kontekście ilości zdobytych punktów i końcowego miejsca w lidze. Dlatego, że grając bez 6 – 7 zawodników, z których każdy ma prawo liczyć na podstawowy skład, bez żadnego nominalnego napastnika, „oddychając” rękawami po pierwszej połowie, potrafiliśmy się otrząsnąć, wykrzesać z siebie resztki sił i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Co tu dużo gadać. Pokazaliśmy charakter.
Jarosław Aranowski