Czy można przegrać mecz prowadząc do 92 minuty? Okazuje się, że tak. Nie wątpliwie dokonaliśmy historycznego wydarzenia. Do przerwy nic nie wskazywało na taki przebieg sytuacji. Już w 2′, po bramce Pawła Gaszczyńskiego objęliśmy prowadzenie. Mieliśmy kolejne okazje. Przeciwnicy, mimo że czasami przebywali na naszym polu karnym takich okazji nie stwarzali. kiedy w 40′ Paweł Góra podwyższył na 2:0, wydawało się, że w tym dniu nic złego nam sie nie może przydarzyć, zwłaszcza jak tuz przed końcem pierwszej połowy swój kunszt bramkarski pokazał Kamil Malinowski, na co dzień napastnik, broniąc podwójne uderzenie gospodarzy w idealnej do zdobycia gola sytuacji…
Problemy zaczęły się w 49′, kiedy Mateusz Hamernik zbyt lekko odegrał piłkę do bramkarza, podanie przeciął jeden z zawodników gospodarzy i zrobiło się 1:2. Od tego momentu gra toczyła się głównie pod naszym polem karnym. Jednak tu, królował „Malina”. Wyłapywał lub bronił wszystko. Raz pomógł mu słupek. W całej drugiej połowie stworzyliśmy zaledwie dwie groźne sytuacje, z których jedna powinna wręcz zakończyć się golem. Nie zakończyła i to się zemściło. w 92′ zabawy z wybiciem piłki naszych obrońców skończyły się wyrównaniem. Dosłownie w następnej akcji gospodarze zdobyli zwycięskiego gola i mecz się skończył…